Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DCDC. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DCDC. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 października 2017

Podsumowanie września

Nie lubię tego miesiąca.
Pogoda jest tragiczna, zaczyna się szkoła, trzeba zupełnie przestawić swój tryb życia... Zawsze tu zawalam :p
Teoretycznie jest jeszcze lato, ale kiedy rano wstajesz, zamiast ciepłego słonka dostajesz w twarz zimnym deszczem, który śmiejąc się złośliwie krzyczy "idzie zima!". Potem wychodzisz, wracasz po 16:00, lekcje, nauka (jestem w klasie maturalnej, trochę tego jest) i już robi się wieczór, ciemno. Nie jest łatwo zorganizować tu regularne treningi dla psa. Nawet jak już znajdę chwilę czasu kiedy jeszcze coś widać, to jest MOKRO. Pimpkowi nie bardzo to przeszkadza, ale ja jestem wewnętrznie luksusową kotką i mokrości nie toleruję. Swoje niezadowolenie prezentuję za pomocą prychania. A raczej kichania.

Moje kochane łapki, dla złapania oddechu, bo dużo tekstu

Zawsze we wrześniu jestem chora. Zawsze. Tym razem złożyło mnie na ponad tydzień, leżałam w łóżku i nie nadawałam się absolutnie do niczego. 
Mimo choroby i ogólnego nieogarnięcia nie uważam, żeby wrzesień był miesiącem totalnie straconym.
Rozpoczął się od finału Latających Psów. Jeżdżę od lat, w tym roku nie mogło być inaczej. Na szczęście nie mieliśmy w planach startu, bo pogoda była, delikatnie mówiąc, pod psem. Zimny deszcz nie dawał w pełni cieszyć się podziwianiem umiejętności zawodników, ale tradycji stało się za dość. Wróciłam z pięcioma nowymi dyskami, w tym z dwoma o mniejszej niż standardowa średnicy (o nich kiedy indziej).

Zdjęcie z Szczęśliwym Psem to rzecz obowiązkowa.
Miało być inne, ale wstawię to, ku przestrodze, czym kończy się
rozbudzanie psiej kreatywności. Albo przetrenowanie...
Drugą wrześniową atrakcją był Bieg po lesie - Zabierz PIESia do Międzylesia. Udział w dogtrekkingu marzył mi się od dawna, ale ze względu na brak samochodu nie za bardzo miałam możliwość. Zabierz PIESia to nie dogtrekking, ale niezły wstęp :P. No i da się dojechać autobusem! W naszej konkurencji (spacer 5km) nie chodziło o wygraną, ale postanowiłam podejść do tego poważnie, tak jak bym zrobiła na zwykłych zawodach. Myślę, że miejsce 9 na 133 zawodników to jest jednak powód do radości :D

Muszę bardzo pochwalić Pimpka. Zaskoczył mnie. Mój przegenialny piesek pracował tak jak powinien. Nie zwracał zbytniej uwagi na inne psy (a potrafiło być gorąco), był skupiony na zadaniu. Opłaciła się tu dawno acz nieśmiało wprowadzana komenda TRENING. Spodziewałam się, że mimo sledów, Pimp będzie szedł mniej więcej na mojej wysokości. Tymczasem, smycz przez 95% marszu była napięta a ja rzeczywiście czułam, że pies pomaga mi iść! Dokładnie tak jak chciałam.

To było bardzo ładne zdjęcie stąd, ale ucięłam swoją głupią minę :P
Zobaczcie lepiej na skupienie na mordce Pimpka.
Smycz nie jest napięta, ale pozycja przede mną, cudo!
Ostatnim punktem wrześniowej to-do-listy było spróbowanie swoich sił w Speed Way na Dog Games Fall. I niestety plany przez moją chorobę również fall (fell, jeśli ktoś jest nazigrammar). Z zatkanym nosem i łzami w oczach oglądałam stream...
Podsumowując.
Choroby są wliczone we wrześniowy pakiet, liczyłam się z tym, że coś nie wypali. Trochę przykro ale cóż, życie panie... Uważam, że i tak udało mi się zrobić całkiem sporo. W końcu coś nam się ruszyło jeśli chodzi o frisbee, zrobiliśmy competition training z obedience (który może kiedyś zmontuję i wstawię na nasz kanał na YouTube - jest tam nagranie z zeszłego roku) i wybraliśmy się na dwa psiarskie eventy.

A jak Wam minął wrzesień? Szkoła boli?

wtorek, 13 września 2016

Powroty, Latające Psy i małe Internet Treasures

Dziś post długi, bo...

Pimpek w tymczasowej obroży, którą nosił po powrocie z Giganta

Wróciłam z wakacji. Nie było to łatwe, bo od razu zostałam przysypana nauką. Pies nie ucierpiał, ale blog owszem. Toteż wracam. Tu, do psiej blogosfery, pisać i przede wszystkim czytać. Zdecydowanie, nie jestem na bieżąco w Waszych historiach ;)

Na szczęście nieco się przeziębiłam (ach ta klimatyzacja w tramwajach!) i mam czas zajrzeć na bloggera.
Jedna z niewielu rzeczy, które zarejestrowałam to konkurs z okazji premiery Sekretnego Życia Zwierzaków Domowych, w którym bierze udział Ginka (a właściwie jej właścicielka). Na pewno je znacie, dla porządku jednak oto link do ich bloga KLIK. Filmik, który zrobiły jest świetny i jestem pewna, że wygraną mają w kieszeni! Możecie zobaczyć go tu: KLIK
To tyle w temacie Internet Treasures. Teraz o naszych planach.

Nowy rok szkolny dał mi sporą motywację do pracy z psem. Widzę już, że jest nieźle rozpieszczony (wakacje u dziadków... ech...) i musimy solidnie wziąć się do roboty. Obecnie na tapecie znajduje się komunikacja bez smyczy. Trochę opadło nam przywoływanie, zastanawiam się czy nie wrócić na parę dni do Długiej Linki. No i problemem jest odległość od psa w momencie wydawania komendy - im jestem dalej, tym polecenie ma niższy priorytet. Chcę wydłużyć odległość, na którą komendy są ochoczo i radośnie wykonywane.


Jeśli chodzi o szczegółowe ćwiczenia, to robimy zmiany pozycji i utrzymywanie pozycji przy nodze w ruchu. Poza tym, zamierzam ogarnąć wreszcie sztuczki z facebookowego wyzwania. Mamy duże zaległości.


Tak obecnie wygląda Pimpka figura. Jest nieźle, aczkolwiek
mógłby mieć lepsze mięśnie. Dlatego...

Chcemy też z Beatą porządnie zacząć biegać. Najczęściej jednak kończy się na jednym treningu a potem wypada COŚ. Tym razem, COŚ objawiło się nam w postaci zapalenia spojówek u Riko i katary u Pimpka. Tak, mojemu psu cieknie z nosa. Farsa. Dostaje syropek (w życiu nie sądziłam, że uczenie psa lizania wskazanego przedmiotu na komendę będzie tak przydatne!) i tabletki na odporność. Jak się wykurują, ruszamy.


Na razie ćwiczymy rzuty dyskiem. Robimy to co najmniej dwa razy w tygodniu i widać jakieś postępy. Nie możemy ćwiczyć przecież z psami umiejąc rzucić tylko krótkiego backhanda!



Z innej beczki: byłyśmy z Beatą na Latających Psach. Niestety, udało się tylko w sobotę, ale tradycji stało się za dość. Widziałyśmy wspomniane wyżej Natalię i Gi, Joannę Korbal z Lorie i Lackim, (leżące grzecznie w klatkach) Sorina i Baloo (Sorina chyba nie trzeba nikomu przedstawiać zaś Baloo należy do właścicielki bloga Heart Chakra KLIK), Corso oraz oczywiście wiele innych znanych i nieznanych psiaków. Muszę się pochwalić, otóż udało mi się namówić Pimpka do pływania. Słowo wyjaśnienia - czarny wodę kocha, ale zawsze tylko w niej brodzi. Tym razem, w pogoni za zabawką kilka razy dotarł tam, gdzie pod łapkami nie miał już gruntu! Niestety, nie udało mi się zrobić odpowiedniego zdjęcia...

Wykontrastowałam to zdjęcie, no bo zobaczcie na tę minę!

Cały dzień upłynął nam bardzo miło, na Polu Mokotowskim spędziliśmy osiem godzin. Do domu wróciłyśmy podpierając się nosem. Wystarczyła nam jednak chwila odpoczynku i już poszłyśmy "ochrzcić" świeżo kupione dyski :D Oczywiście, bez psów.

Jedyne czego żałuję, to że znów nie udało mi się dorwać tego cudownego kocyka z logo Dog Chow...

W oczekiwaniu na spacer
Adopciaków

Byłabym zapomniała! Postanowiłam nauczyć się grać na gitarze. Jak na razie niemal codziennie wyjmuję ją z szafy i przerabiam kolejne lekcje (korzystam z aplikacji Yousician). Piszę to tu, bo boję się rychłej utraty motywacji. Mam nadzieję, że z Wami się uda ;)

No co Ty, matka, ty i gitara?

wtorek, 8 września 2015

DCDC - relacja

Trochę po czasie, ale weekend miałam bardzo zajęty, a w poniedziałek pogoda była tak brzydka, że nic się nie chciało...
Zgodnie z planem na DCDC pojechałam w sobotę, z Beatą i Riko. Przyznam szczerze, że obawiałam się jazdy metrem. Pimpuś tego środka komunikacji bardzo się boi, Riko jeszcze nigdy nim nie jechał. Obawiałam się, że uczucia Pimpuszonka będą oddziaływać na Rikunia. Tymczasem było zupełnie odwrotnie! Dobrze zapoznawany z metrem Riko właściwie się nie bał, a widząc to, Pimpek po kilku stacjach przestał się trząść i zaczął nawet jeść!
Na miejscu - mrowie psów! I nosy przy ziemi, i latanie od drzewka do krzaczka. Przy wejściu do parku zapięłyśmy psiaki na flexi (normalnie używamy zwykłych smyczy) ale w sumie większość czasu spędzały luzem, na zmianę kąpiąc się i schnąc.
Skorzystałam z porady behawiorysty, zdobyta wiedza na pewno się przyda.
Jeśli chodzi o występy... Na zawody jechałam nastawiona na wyhaczanie ciekawych numerów we freestaylu i wróciłam zainspirowana i pełna pomysłów. Postanowiłam ćwiczyć regularnie, ciekawe ile ten zapał mi się utrzyma...
Podsumowując - było fantastycznie, wróciłyśmy ok 20:00, nie zawiodłyśmy się. W przyszłym roku jedziemy na pewno.

Foto.


Pierwsze kroki po wodzie

Śliczny Pimpuś







No i fota obowiązkowa:



środa, 2 września 2015

Odkurzamy się przed DCDC!

Dziś na reszcie zrobiło się odrobinę chłodniej, więc na wieczorny spacer zabrałam frisbiaki. Okazało się, że przez upalne wakacje wszystko pozapominaliśmy... Dużo pracy przed nami, przede wszystkim muszę przypomnieć sobie jak się rzuca.

Będę biegał!

Każdy komentarz to motywacja do dalszej pracy