niedziela, 8 listopada 2015

Rozpiera mnie duma!

Miałam bardzo ciężką sobotę. Nie miałam na nic chęci i sił. Doszło nawet do tego, że czwarty raz w życiu nie miałam ochoty wyjść z psem. Dziś, Pimpek postanowił chyba poprawić mi nastrój.
Wracałam z nim z południowego spaceru kiedy zobaczyłam idącego człowieka. Wiele przemawiało za tym, żeby Pimpek go oszczekał:
1. Był to mężczyzna
2. Dziwnie szedł - wężykiem
3. co prawdopodobnie oznacza, że nie był najtrzeźwiejszy
4. Miał nietypową figurę - był dość niski
5. Jego twarz ozdabiały wielkie wąsy
6. I nietypowe okulary
7. Niósł duży plecak
Powinnam natychmiast przywołać Pimpka i modlić się by posłuchał. A jednak coś mnie podkusiło, by zamiast "chodź tu!" krzyknąć "bliżej!". Posłuchał. Mężczyzna zbliżał się. Pimpek zaczął iść w jego kierunku, ale nie rzucał się ze szczekaniem. "Dobra nasza!" pomyślałam. Zawołałam go. Przybiegł szybciutkim pędem i pozostał przy mnie tak długo, jak tego chciałam!

Parę zdjęć z tego spacerku:




To zdjęcie obrazuje siłę wiatru





W dodatku ślicznie przeskakuje mi przez obie ręce! Był z tym duży problem, bo zamiast przez wyciągnięte ramiona uparcie wskakiwał mi na głowę.
Po wieczornym spacerze pomyślałam "to cofanie tak fajnie nam idzie, a co jeśli cofnę go na schodek?" I, uwaga, zrobił to! Po jakiś trzech razach załapał o co chodzi i sam w zabawny sposób wyciągał tylne kończyny szukając stopnia! Mogłam nawet stać dwa - trzy kroki przed nim i wyłącznie wydawać komendę, bez podchodzenia w jego kierunku.
A jakby jeszcze tego było mało, trzymanie przedmiotów też idzie coraz lepiej, co widać na powyższych fotkach. Pimpuś jest w stanie utrzymać ołówek w pysku na tyle długo, żebym zdążyła zrobić zdjęcie i sam podnosi go z ziemi na komendę "trzymaj".

Prawdopodobnie w środę będziemy mieć zajęcia z panią behawiorystką. Jestem dobrej myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to motywacja do dalszej pracy