niedziela, 22 maja 2016

Ciągle pada

Maj upływa nam pod znakiem deszczowej chmury. Już pogodziłam się z tym, że w tym miesiącu nie uda mi się nabić na Endomondo 150km (jak na razie 94//150km...) bo co wyjdę z domu z myślą "idę na długi spacer to zaczyna lać...
W dodatku w międzyczasie przypałętało mi się jakieś choróbsko. Oczywiście, wtedy tylko na siku... No i dwa wyjazdy na wieś- tam spacery wyglądają zupełnie inaczej. 
Teraz, żeby to nadrobić, musiałabym pochodzić po 10km dziennie. Niestety, szkoła... Nie mam jak wygospodarować w tygodniu 2,5h na spacer.
Dlatego, jak tylko pogoda robi się ładna- lecimy! Do lasu (kiedy trasę wybiera Beata) i nad Wisłę (gdy ja mam coś do powiedzenia). Mamy to szczęście, że mieszkamy tylko kilometr od wody, a odkąd chodzę z Endomondo zdałam sobie sprawę jak mało to jest.
Mam nadzieję, że w czerwcu pogoda będzie bardziej przychylna moim planom.





Latające Psy- byliście już? My tradycyjnie czekamy na Warszawę, z innych miast oglądamy streamy Darka... Nie to samo, ale musi wystarczyć.

No i bonus- ta mina!



wtorek, 3 maja 2016

5 lat razem, czyli mówcie mi MYCROFT

W poniedziałek, 2 maja, minęło pięć lat od adopcji Pimposzka, więc mój węgielek obchodził swoje umowne ósme urodziny! Kiedy okazało się, że tego samego dnia wypada spotkanie warszawskich Sherlockian (a oglądam Sherlocka BBC od dwóch lat), byłam w kropce. Nie mogę zostawić jubilata samego na pół dnia! Na szczęście, towarzyszki-fandomerki okazały się bardzo tolerancyjne, i pozwoliły mi zabrać psa (DZIĘKUJĘ!) Jestem (wbrew pozorom) bardzo nieśmiała, a obecność czterołapnego przyjaciela pozwala przełamać lody. Warto wspomnieć, że Pimpek został przechrzczony, dla fandomu imię jego brzmi MYCROFT. 

Zachowanie jak zawsze nienaganne


Bawiłam się wspaniale, owszem, uciekłam przed czasem, ale to już było za dużo dla mnie. No i, nareszcie coś wygrałam (dziękuję z tego miejsca Faustynie, to wyłącznie Twoja zasługa!). 


Wychodząc z parku, próbowałam namówić szacownego jubilata na kąpiel w fontannie, ale (delikatnie mówiąc) nie wykazywał entuzjazmu...

Pańcia, co ty?

Pogoda była jednak tak piękna, było tak cieplutko, że nie potrafiłam po prostu zniknąć w tunelu metra i tak oto, drogę od placu Krasińskich aż do metra Marymont przebyliśmy spacerkiem, po drodze wstępując do Starbucksa- z psem, polecam! W połowie trasy, ze względu na temperaturę, przekonałam Pimposzka do wypicia odrobiny mangowego smoothie. Ten zastrzyk energii pozwolił węgielkowi dotrzeć do celu.





Na prezent musi Pimpek jeszcze troszkę poczekać (aż zdobędę fundusze), na razie dostał worek ciastek i ten oto filmik. Planowałam go od stycznia, miejmy nadzieję, że jakoś to wygląda ;)

Znalazły się w nim, oprócz klipów nagranych teraz, nagrania archiwalne- wiecie, że kufa Pimpusia nie była kiedyś siwa? Ja się zdziwiłam...


Każdy komentarz to motywacja do dalszej pracy