środa, 22 lutego 2017

Emocje i pies

Wczoraj na spacerze spotkałam kumpla. Gadka szmatka, ploteczki, takie tam. W pewnym momencie on powiedział
"zazdroszczę ci że masz psa, przynajmniej masz na kogo krzyknąć"
Zaśmiałam się i rozmawialiśmy dalej. Ale zaczęłam się zastanawiać...
Emocje nie powinny dochodzić do głosu w relacji z psem, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. W sumie dla skutecznego szkolenia potrzeba niezłych umiejętności aktorskich - to wylewne chwalenie chociażby. Ale właściciel też jest człowiekiem i nie zawsze ma cudowny humor.



Odłóż trening
Jeśli pani w sklepie znowu nie miała grosika, szalik wciął ci się w suwak kurtki, wredna skórka od banana złośliwie zaczaiła się na ciebie na chodniku a autobus zamknął drzwi przed nosem nie podchodź do psa. Zirytowany nie przekażesz mu prawidłowo czego od niego oczekujesz, w związku z tym nie uzyskasz wymarzonego efektu. Stąd już prosta droga do awantury i kłótni z ukochanym psiskiem. A po co to?
Lepiej odpocznij. Weź smycz odpowiedniej długości (nie za krótka, wygodnie ma być!), udaj się w jakieś miejsce gdzie nie spotkasz małych, irytujących szczekaczy oraz osiedlowych morderców i odetchnij. Jeśli uważasz to za dobry pomysł, spuść psinę ze smyczy. Jeśli Wasze przywołanie kuleje, nie rób tego, unikaj sytuacji, które mogą Cię zdenerwować. Nie wymagaj za wiele, nie mów, po prostu idąc wyrzuć z siebie złość i frustrację. To Wam obojgu wyjdzie na dobre.

Wzmocnij swoją pewność siebie
Psy są bardzo dobre jeśli chodzi o odczytywanie naszego nastroju. Swego czasu niezmiernie dziwiło mnie, dlaczego mój grzeczny piesek czasem na spacerze oszczekuje wszystko co się rusza. Sama nie umiałam odkryć przyczyny tego zachowania. Dopiero po dość długim czasie ktoś zwrócił mi uwagę, że problemem jestem ja. Miałam niską samoocenę, nie byłam osobą pewną siebie i Pimpek doszedł do wniosku, że musi mnie bronić. Zmiana nastawienia i problem minął. Wraca gdy mam zły dzień, wtedy pies staje się moim największym obrońcą. Jest to dobry sygnał do ogarnięcia się...

Pozwól psu zarazić się radością
Nie trzeba wiele wysiłku by ze zmotywowanego (a zakładam że jest taki spory procent pupili czytelników) wykrzesać entuzjazm. Jeśli jesteś smutny, pozwól psu się pocieszyć. Pobaw się z nim jak pies. Serio, padnij na podłogę i turlajcie się oboje. Nie myśl jak to wygląda, "co powiedzą sąsiedzi" i tak dalej. Po prostu się baw. Jak dzieci, w wolności. Buduje to fajną więź no i jest dobrym początkiem(lub zakończeniem) treningu.



Podsumowanie?
Nie traktuj psa jak worka treningowego. Nie po to go masz, by krzyknąć, by wyładować na nim emocje. Pamiętaj, że jest dla Ciebie ale i Ty dla niego. To Twój kompan, towarzysz w życiu. Nie zabawka.
Weź od niego jak najwięcej (byle nie narządy wewnętrzne, nie przydadzą się raczej) i daj mu z siebie co najlepsze.
Dobrze się baw. Trening nie może być przykrym obowiązkiem, bo wtedy będziecie się męczyć oboje. To ma być wspaniała przygoda.

Jeśli chcesz krzyczeć, to krzycz w poduszkę. Psa to na smycz i na spacer!

1 komentarz:

  1. bardzo podoba mi się jak piszesz:) i zabrzmię teraz jak stara baba, ale nie myślałam, że jesteś taka młoda;) Dojrzale:)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszej pracy