niedziela, 16 kwietnia 2017

Klątwa deszczu przerwana - Spontaniczne FreeXowe Zawody Agility z okazji Prima Aprilis

Jakoś tak zawsze się dzieje, że gdy jesteśmy z Pimpkiem na torze agility, pada deszcz. Nawet gdy pogoda wygląda znośnie w momencie mojego wyjścia z domu, to nie może ujść nam na sucho.
fot. Judyta Dziwińska
Oczywiście nie pozwalam psu ćwiczyć na mokrych, śliskich przeszkodach, wobec czego treningi zawsze kończą się szybciej niż się zaczęły... Dlatego pełna obaw jechałam na nasze pierwsze zawody.
Stał się jednak cud - cieplutkie słonko nie zasnuło się burzowymi chmurami. Po raz pierwszy w życiu doświadczyłam suchego biegania. Jako rodowita Polka muszę sobie ponarzekać: było nawet ZBYT cieplutko i słonecznie, przynajmniej taka była opinia Pimpka...


Nie nastawiałam się na wygraną a nawet na ukończenie wszystkich biegów, dlatego bez żalu zrezygnowałam z czterech z sześciu, na które się zapisaliśmy. W rezultacie przebiegliśmy tylko jumpingi, porzucając agility 0 i tuneliadę.
Cele, które sobie postawiłam zostały osiągnięte w zadowalającym mnie stopniu.

  • klatka - po wakacyjnym seminarium zależało mi, żeby Pimpek był cicho nawet gdy odchodzę dalej i traci mnie z oczu; gdy poszłam zapoznać się z torem było troszkę szczekania, ale po kilku minutach psiak uspokoił się


  • moje ogarnięcie pod presją - myślę, że było ok, nic nie pomieszałam, nie zapomniałam trasy (lepiej niż na treningach :D )
Ogarnianie toru. Jestem tu, z tyłu. Dziewczyna z najdłuższymi włosami :p
fot. Hanna Kowalska
  • skupienie psa - nie było super, Pimpek wykazał się kreatywnością. Kilka przeszkód zaliczył więcej razy niż powinien, ale w sumie za to go kocham. Jestem z niego dumna, bo przynajmniej w pierwszym biegu nie wypadł z toru - to że w drugim zrobił to dobre 4 razy to już nieważne...




Tak mniej więcej wyglądał tor w założeniu organizatora 



Zawody pozwoliły mi dowiedzieć się pewnej nowej rzeczy o moim psie, którą muszę przepracować. 

Otóż, Pimpek totalnie głupieje, gdy zdejmie się mu obrożę (szelki zapewne tak samo). Dlatego był nieskupiony na torze, po prostu nigdy nie uważałam za zasadne uczenia go pracy nago. 

Zapaliłam się też by ćwiczyć agi troszkę poważniej i pójść na jakiś kurs. A kto wie, może na jesieni uda nam się ukończyć jakiś bieg bez disa..?

Podsumowując - nasze drugie zawody w życiu, dużo trudniejsze od poprzednich - no proszę, SpeedWay to lajt, nie wymagał przygotowań ani zbytniego myślenia. Tym razem musiałam znaleźć mózg, ogarnąć torek, żeby przypomnieć psiakom co to wszystko jest na kilka dni przed zawodami... I myślę, że to mi się udało :p



Pragnę serdecznie pogratulować Beacie i Riko, którzy pojechali na zawody z nami i udało im się wywalczyć drugie miejsce w Agility 0! Jesteście wspaniali!

4 komentarze:

  1. Nie było tak źle jak na nie posiadanie głowy na agi :p No i po raz kolejny dziękuję, sama nie wiem jak nam się to udało :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to się mówi pierwsze koty za płoty, i teraz tylko ćwiczyć, żeby chociaż po troszeczku się wszystko poprawiało :)
    Super, że wstawiłaś torek jaki był na zawodach, zapisuje i wypróbuje na następnym treningu bo wygląda ciekawie :) Wczoraj kompletnie brakło mi pomysłu, a tu proszę wystarczyło wejść do Was :)

    Z klatką przechodzę również dramatyczne chwile, o ile Acco zostaje bez szwanku, to Navi nawet nie chce myśleć o wejściu do niej, chyba że ma jedzonko i jest otwarta :)

    www.lusiek.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam się na coś przydać ;)

      Usuń
  3. Fajnie, że odważyliście się na starty, to dla mnie chyba było najtrudniejsze w całym tym przygotowaniu :D Teraz powinno już być z górki :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszej pracy